I po czasie, umiem się do tego uśmiechnąć. Ale nie ma na to słów. Jest uśmiech, ale nie śmiejące się oczy. To chyba był stan do wykorzystania tylko raz. Bo tak to w życiu bywa, że nic dwa razy się nie zdarza. Tutaj mogę przytoczyć tylko i wyłącznie wiersz Szymborskiej z którym poszłam kiedyś na konkurs recytatorski w podstawówce.
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
Wczoraj, kiedy twoje imię
ktoś wymówił przy mnie głośno,
tak mi było, jakby róża
przez otwarte wpadła okno.
Dziś, kiedy jesteśmy razem,
odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
Wczoraj, kiedy twoje imię
ktoś wymówił przy mnie głośno,
tak mi było, jakby róża
przez otwarte wpadła okno.
Dziś, kiedy jesteśmy razem,
odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?
Oczywiście, że to pamiętam, to była jedna z tych szalonych rzeczy jakie zrobiłam za dzieciaka.
A poza tym jestem sobą, dziewczyną, czasami pamiętam znacznie więcej niż bym chciała.
Zapomnianym piosenkom towarzyszy czasem takie uczucie, słyszysz muzykę i nagle znasz cały tekst. Pamiętasz coś więcej niż piosenkę, znacznie więcej. Kiedyś chciałam być archeologiem. Miałam wtedy 10 lat. Czy to może to? Czy sentymenty? Wysuszone sentymenty, jak te suche motyle przyszpilone na obrazku.
z dopiskiem : WE SEE WHAT WE'VE BECOME.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz