Ustaliłyśmy z A., że świat jest spoko. Jak jest sesja czy matura to może trochę mniej.
W każdym razie, jak poradzić sobie z sesją? Jak w magiczny sposób ją zdać?
1. Wyłączyć seriale, fejsbuka, wyłączyć na chwilę znajomych.
2. Ustawić koło siebie piękne kwiatki i zacząć się uczyć.
3. Albo zdobywać notatki. Z notatkami bywa ciężko, ja na szczęście na zajęciach mam więcej obecności niż w trzeciej klasie liceum. Tym sposobem właściwie mam wszystkie notatki.
4.Nie panikować. Zacząć robić cokolwiek - "małe kroczki" <3
5. Zrobić sobie kawę. Albo i nie. Zależy.
6. Kupić czekoladę. Albo lepiej nie. Na sesje chyba każda ilość będzie za mała. A na utrzymanie figury każda ilość będzie za duża.
7. Pouczyć się z kimś kto umie coś czego my nie.
8. Włączyć serial, schować się pod poduszką i udawać, że sesja nie istnieje.
Rozwiązań jest wiele, jak na BO.
Damy radę! Nie takie rzeczy już się przechodziło. Nauczyłam się matematyki do matury w 3 miesiące. Da się zrobić pół roku w kilka dni (za chwile to będzie jeden dzień, ostrzegam)
Mogłabym napisać o czymś innym, ale na nic innego nie ma weny, bo wszędzie tylko zaliczenia/brak zaliczenia/poprawka/niezdane/sesja/sesja. Jest też kwestia czasu. Nie mam czasu jak wszyscy w tym świecie.
Najchętniej widzę to tak: koc, czekolada, "Chłopaki nie płaczą". Ale z doświadczenia wiem, że to co najwygodniejsze to na pewno długodystansowo najgorsze rozwiązanie. Więc realizacja punktu 5 i start.
Podczas 5 lat na uczelni sesję zwykle zdawałem tak:
OdpowiedzUsuń2 tygodnie do egzaminu - wszyscy panikują, ogarniają notatki, ja dowiaduję się, że ten przedmiot ma egzamin...
1 tydzień do egzaminu - kobiety mdleją, chudną w oczach, faceci zaczynają ogarniać notatki, ja dowiaduję się z czego to mniej więcej będzie...
2 dni do egzaminu - kobiety pomimo 100 godzin nauki panikują, faceci zaczynają czytać notatki, ja czytam zakres zagadnienia..
1 dzień przed - kobiety płaczą, że jest za późno i nie zdadzą pomimo 120 godzin nauki, faceci prawie przeczytali notatki, ja robię od kogoś ksero notatek.
dzień egzaminu - wszechogarniająca panika, armagedon, koniec świata. Ja uznaję, że te 60 stron skróconych notatek to za wiele jak na jeden dzień. Siadam, czytam po stronie z każdego zagadnienia.
Dzień otrzymania ocen? Zwykle 4 jak reszta. Wiedzy z wykładów też nie miałem, bo bywałem rzadko/nigdy. xD
Ale jak już były takie przedmioty na które musiałem coś robić to dwie kawy, dobry serial i orzeszki do łuskania. Na lepsze egzaminy pistacje. A notatki leżały obok monitora. Pierwsze kilka stron znałem na pamięć xD