playlist < 3

niedziela, 31 stycznia 2016

#sky's still ...


Wniosek prosty i dosadny. Wszystko co chce zawsze w końcu się dzieje, nawet jeśli moje "a nie mówiłam" nie nastąpiło po planowanych 2 tyg. i musiałam na nie poczekać. Znacznie dłużej niż kilka tygodni.

Dzisiaj przeżyłam taki dzień, zwyczajny, ale piękny. Na koniec zjadłam za dużo słodyczy. Wcześniej trochę mnie poniosło i kupiłam kolejne najki. Ale kupowanie najek  ma spory sens. Chodzę przecież tylko w takich butach. Przynajmniej żadne błoto mi nie straszne. Buty? Buty mają być wygodne. Nigdy nie wiadomo jaka przygoda się wydarzy, dlatego koturny i inne wymysły w moim świecie nie mają prawa bytu. Poza tym w najkach lepiej się biegnie. A ja lubię mieć komfort, takiego uczucia, że w tych butach dam radę uciec, i komfort tego, że jak przyjdzie uciekać to przynajmniej mam na to środki i ważny paszport. Nie modnie, ale wygodnie - o. to od dzisiaj hasło przewodnie mojego stylu. Ja nie mam stylu, a tak. Jednak dzięki temu mogę przejść przez płot <3

Bez stylu można żyć, może nie jest to życie zjawiskowo obfitujące w elegancję. Nie można żyć bez przyjaciół, serca, dobrej muzyki, truskawek, śmiechu, wydurniania na zaawansowanym poziomie, wody (zamarzniętej, tej do picia i w basenie, i tej z której robi się kawę), błota i spacerów przed siebie.

Nie umiem jeszcze żyć bez patrzenia w gwiazdy. Przypomina mi się ustalanie kto ma którą gwiazdę w Wielkim Wozie, jakby ten wybór miał zmienić losy świata, wakacje, i bycie beztroskim dzieciakiem. Było fajnie, jakby nie patrzeć. Momenty zostają piękne, wbrew całej reszcie. Przypomina mi się też śmianie z łan skaj meny stars, siedzenie na murach i udawanie, że rzeczywistość nie istnieje. Albo istnieje, ale jest tak daleko, że nas zupełnie nie dotyczy. Jest jeszcze drapiąca trawa i spadające gwiazdy nad lotniskiem. Poważna nostalgia. 


środa, 27 stycznia 2016

pierwszy milion to za dużo, first pierwszy kurwa tysiąc.

Czy ja za dużo przeklinam nie wiem, za dużo jestem nietowarzyska ? No może kiedyś byłam za bardzo?


Życie i czas zawsze najlepiej weryfikują ludzi w naszym życiu. A po niektórych zostanie nam jedynie zepsuta zapalniczka i czas ją wypierdolić do śmieci, jak te gówno warte wspomnienia.



Jestem sentymentalna? Jestem. Ja to wszystko pamiętam, najgorsze i najlepsze. Wrażliwa? Te wszystkie płacze i agresje i to całe przeklinanie, znikąd się nie wzięły. Udawanie, że czegoś nie ma jest spoko jeśli chodzi o problemy, ale tych problemów już dawno nie ma. Chociaż może ja dalej się martwię o matkę, a on ma kiepską relacje z ojcem. Pewne rzeczy się nie zmienią, nas zmienia każdy dzień. I nie lubię pierdolenia o sercu z kamienia, bo już widzę to "serce z kamienia" za zamkniętymi drzwiami. Polska to chujowy kraj, gdzie jak nie jesteś optymistą to zapierdalasz na etacie, dzień w dzień w nadziei że dostaniesz 500 plnów na każde dziecko. 

Ciężko wyrwać się z tej masy, bo jak nie jesteś jak wszyscy to jesteś jebnięty. Krytykowanie to przecież najlepsza zajawka zaraz obok leżenia przed tv. I wszyscy jesteśmy tacy wykrzywieni od dziecka przez chore społeczeństwo.



Wyglądam jak straszydło? Przynajmniej nikt nie patrzy mi się na dupę. Wyglądanie jest nie dla mnie.
Obawiam się, że gdybym urodziła się piękna nie byłabym sobą. I lepiej niż ładna buzia, siadłby mi ładny charakter. Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi to co ma. A to jak się zachowuje ? No rzadko tak jak to oczekiwane i wypada i nigdy tak jak by chcieli inni. 


Jeśli więc oczekujesz, że spotkasz osobę, która będzie żyć dla ciebie, z którą utrzyma się pierwsza faza miłości przez lata, a związek będzie dobrze funkcjonował bez kiwnięcia palcem to możesz mieć pewność, że się na tym mocno przejedziesz. Równie dobrze możesz się rozpędzić i z baranka walnąć w ścianę. Zaboli podobnie, ale zmarnujesz mniej czasu.
Pustki w życiu nową cipką ani większym kutasem nie zastąpisz. Nie powstrzymasz mijającego czasu. Nie poczujesz się trwale lepiej. Możesz to zrobić robiąc więcej ważnych i wartościowych dla siebie rzeczy, zamiast liczyć, że tym razem motylki w twoim brzuchu nie pozdychają.
One zdychają zawsze.
Żołądki są słabym miejscem do hodowania motyli.
- Volant

A rapsów słucham od czasów, tamtych czasów. Myślisz, że coś wiesz. Dopóki nie okazuje się, że coś ci się koleżko pomyliło. Lajf. To co widzisz to nie jest prawdą. Tym bardziej nie jest nią, to co Ci się wydaje. 

Ostatnio brakuje mi słów, cały czas. Czy może po prostu nie ma słów, żeby powiedzieć to co bym chciała. Więc nie mówię już nic.



Kolce róż będą kłuć tak długo, jak im na to pozwolisz

Pamiętaj, sam podejmiesz decyzję:
Czy płyniesz wpław, czy siadasz na mieliźnie


BUZIAKI, JESZCZE WIĘCEJ BUZIAKÓW I JESZCZE WIĘCEJ UKRADKOWEGO GAPIENIA SIĘ.

od dzisiaj jedna z golden rulez to :
TERAZ, ZRÓB TO TERAZ.







środa, 13 stycznia 2016

"Two Of The Lucky Ones" ? - ARE YOU HAPPY NOW? -

Prywatnie. Przypomniałam sobie, że przed tym wszystkim coś było, co wraca w takich piosenkach.
I po czasie, umiem się do tego uśmiechnąć. Ale nie ma na to słów. Jest uśmiech, ale nie śmiejące się oczy. To chyba był stan do wykorzystania tylko raz. Bo tak to w życiu bywa, że nic dwa razy się nie zdarza. Tutaj mogę przytoczyć tylko i wyłącznie wiersz Szymborskiej z którym poszłam kiedyś na konkurs recytatorski w podstawówce. 

Żaden dzień się nie powtórzy, 
nie ma dwóch podobnych nocy, 
dwóch tych samych pocałunków, 
dwóch jednakich spojrzeń w oczy. 

Wczoraj, kiedy twoje imię 
ktoś wymówił przy mnie głośno, 
tak mi było, jakby róża 
przez otwarte wpadła okno. 

Dziś, kiedy jesteśmy razem, 
odwróciłam twarz ku ścianie. 
Róża? Jak wygląda róża? 
Czy to kwiat? A może kamień? 

Oczywiście, że to pamiętam, to była jedna z tych szalonych rzeczy jakie zrobiłam za dzieciaka. 
A poza tym jestem sobą, dziewczyną, czasami pamiętam znacznie więcej niż bym chciała. 

Zapomnianym piosenkom towarzyszy czasem takie uczucie, słyszysz muzykę i nagle znasz cały tekst. Pamiętasz coś więcej niż piosenkę, znacznie więcej. Kiedyś chciałam być archeologiem. Miałam wtedy 10 lat. Czy to może to? Czy sentymenty? Wysuszone sentymenty, jak te suche motyle przyszpilone na obrazku.


z dopiskiem : WE SEE WHAT WE'VE BECOME.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

sesja - jak zmotywować się do nauki?

Ustaliłyśmy z A., że świat jest spoko. Jak jest sesja czy matura to może trochę mniej.

W każdym razie, jak poradzić sobie z sesją? Jak w magiczny sposób ją zdać?

1. Wyłączyć seriale, fejsbuka, wyłączyć na chwilę znajomych. 

2. Ustawić koło siebie piękne kwiatki i zacząć się uczyć. 

3. Albo zdobywać notatki. Z notatkami bywa ciężko, ja na szczęście na zajęciach mam więcej obecności niż w trzeciej klasie liceum. Tym sposobem właściwie mam wszystkie notatki. 

4.Nie panikować. Zacząć robić cokolwiek - "małe kroczki" <3

5. Zrobić sobie kawę. Albo i nie. Zależy.

6. Kupić czekoladę. Albo lepiej nie. Na sesje chyba każda ilość będzie za mała. A na utrzymanie figury każda ilość będzie za duża.

7. Pouczyć się z kimś kto umie coś czego my nie.

8. Włączyć serial, schować się pod poduszką i udawać, że sesja nie istnieje.


Rozwiązań jest wiele, jak na BO. 



Damy radę! Nie takie rzeczy już się przechodziło. Nauczyłam się matematyki do matury w 3 miesiące. Da się zrobić pół roku w kilka dni (za chwile to będzie jeden dzień, ostrzegam)

Mogłabym napisać o czymś innym, ale na nic innego nie ma weny, bo wszędzie tylko zaliczenia/brak zaliczenia/poprawka/niezdane/sesja/sesja. Jest też kwestia czasu. Nie mam czasu jak wszyscy w tym świecie.

Najchętniej widzę to tak: koc, czekolada, "Chłopaki nie płaczą". Ale z doświadczenia wiem, że to co najwygodniejsze to na pewno długodystansowo najgorsze rozwiązanie. Więc realizacja punktu 5 i start.

 






czwartek, 7 stycznia 2016

once upon a time.



Ciężko żyje się nigdzie nie należąc. Jeszcze gorzej jest kiedy nie wie się tego gdzie powinno się należeć. A najgorzej jest jeśli  nie potrafimy stwierdzić kim jesteśmy. W dzisiejszym świecie, gdzie pożądana jest perfekcja w każdym aspekcie. I najlepiej wyrafinowany minimalizm. I najlepiej być wszechstronnym w każdą stronę świata. I mieć więcej talentów niż palców. I jeszcze najlepiej być inspirującym, młodym, pięknym, nieprzeciętnym osobnikiem o niebanalnych zainteresowaniach. Ciężko jest sprostać oczekiwaniom wszystkich. Ale tak naprawdę jedyne oczekiwania jakie musimy spełniać to te nasze własne. 

quote, mine, and book image


Świat ma zabójcze tempo. Takie które często zabija ludzkie osobowości. Takie które powoduje, że zapominamy co nas uszczęśliwia. Wszystkie dni zlewają się w jedną wielką bezkształtną kupę. Dokładnie taką samą jaka powstawała w dzieciństwie z pomieszania wszystkich kolorów plasteliny. 

Smutne jest patrzenie jak ktoś marnuje swój potencjał. Właściwie marnuje sobie życie. Niestety to prawda, że czasami stojąc z boku widzimy więcej. I nie chodzi tutaj o wypominanie, bądź krytykowanie. Tylko zdrowy racjonalizm.

Moim zdaniem nie ma ludzi bez odwagi. Bo każdy ma jej tyle, ile chce znaleźć. Czasem w czymś tkwimy, a później nagle coś się w nas łamie. Coś co daje nam iskrę do zmian. To czy ją wykorzystamy to już nasza sprawa. 

A wszystkie złe rzeczy mają tylko sens jeśli pewnego dnia, mimo wszystkiego co się stało jesteśmy szczęśliwi i w takim miejscu z którego nie chcemy się nigdzie ruszać.

Once upon a different life

We rode our bikes into the sky
But now we caught against the tide
Those distant days all flashing by

wtorek, 5 stycznia 2016

normalnie nie moje klimaty #beauty


about, hair, and change image

Kwestie stylu i wyglądu ... powinnam zostawić ekspertom. Jednak to mój kącik, ktokolwiek kto to czyta robi to z własnego wyboru. Żyję też w wolnym królestwie, więc mam przywilej i mogę wyrazić swoje zdanie.

Zacznę od tego, że byłam dzisiaj u fryzjera. Na mojej głowie zapanował totalny minimalizm. W końcu pozbyłam się całkowicie tlenionego blondu, którym zatrułam sobie życie na około 3 lata. Z racji, że nienawidzę wizyt u fryzjerów bardziej niż u dentystów bywam bardzo powściągliwa co do ich odwiedzania. Więcej razy wychodziłam chyba ze łzami w oczach niż z uśmiechem. Wątpię, że fryzura ma jakiś szczególny wpływ na ludzkie życie, ale cóż chyba czasem jakikolwiek szczegół może coś do niego wnieść. Jestem święcie przekonana, że z jakiegoś powodu Coco wiedziała co mówi. Poczułam się bardziej sobą (chociaż zawsze wydawało mi się, że sobą byłam mając włosy do pasa). To chyba efekt pozbycia się resztki tego tlenionego blondu. W dodatku poczułam też, że znalazłam jakiś element którego mi brakowało. Stylu nie mam zupełnie za grosz, ale mając 21 lat wiem co jest dla mnie, co do mnie pasuje i z czym będę się czuła dobrze, a nie jak jakiś koczkodan na wybiegu. I jako gówniara sugerowałam się opinią facetów <---- HAHAHA.
T. kiedy biegłam mu na spotkanie (tak, po 3 latach chyba dalej można cieszyć się i biec) stwierdził, że wyglądam jak małe dziecko. Może to dlatego, że za cholerę nie chcę dorosnąć? Ale wole wyglądać jak dziewczynka, czuć satysfakcje z tego, że pytają mnie o dowód, i potrafię wyjść z domu bez makijażu niż jakaś blachara. Ale kto co lubi, o gustach się nie dyskutuje. Przekonała mnie też koleżanka z uczelni argumentami, że krótkie włosy to wygodne włosy i to, że urwałam się wcześniej z zajęć bo było mi za zimno. 

A teraz czas na burzliwy temat brwi. Akurat mam to szczęście, że natura obdarzyła mnie normalnymi brwiami(ale za to nogi krzywe). Pomimo tego, że jestem blondynką mam czarne brwi, więc nie muszę ich traktować henną ani specjalnie niczym. Kiedyś moje brwi straszyły złą regulacją. Aczkolwiek to chyba był rok 2010, więc można mi to wybaczyć. Tak jak to, że wybaczamy sobie wieśniacki wygląd w gimnazjum.
Każdy ma prawo wyglądać jak chce. I też robić to co chce. Teraz ta smutna część:  NIEKTÓRE Z DZIEWCZĄT STRASZĄ. Wyznaję świętą zasadę, że nie ma ludzi brzydkich. Są tylko biedni, albo źle pomalowani. Nie wiem, ale akurat straszne brwi mnie przerażają chyba dlatego,  że akurat są na twarzy. Przeraża mnie jak można sobie coś takiego samemu robić. Nie wiem, nie ma lustra? W XXI w.? Chyba jednak musi jakieś być skoro są selfie. W każdym razie, może za jakiś niektórzy zrozumieją jak krzywdzą swój wizerunek. Mam nadzieję, że nie przestraszą sobie wszystkich kolesi i trzymam kciuki za ruszenie w kierunku światła. 


Idę dzisiaj wcześniej spać. 

'And I remember thinking'



- xoxo N.


niedziela, 3 stycznia 2016

dzień 3

Z racji tego że nowy rok jest dość nowy, a każda okazja jest dobra do zmian na lepsze, kolejną rzeczą którą chce zmienić w życiu jest przestać robić sobie wymówki, nie trzymać się wyolbrzymionych barier oraz nie martwić się. Czyli ogólnie zająć się sprawami które oddzielają "jak jest" od tego "jak chcę żeby było".


1. Wymówki. 
Czasem się zastanawiam czy ludzie nie są na nie zaprogramowani i niektórym po prostu udaję się je jakoś obejść. Ale wymówki to chyba tylko i wyłącznie stała część życia w stylu "comfort zone". 

a) Brak czasu to żadna wymówka, każdy ma tak samo 24h. Znam osoby które pracują, później idą do drugiej pracy, studiują, a w przerwie potrafią skoczyć na siłownie i lecieć na imprezę ze znajomymi. Niestety nie mają czasu spać 9h i kolejne 5h oglądać tv. Łatwo dać się omamić pożeraczom czasu, jak telewizor przy którym je się obiad i zostaje do kolacji i problemy innych, które nie są nasze w dodatku nawet nie możemy pomóc w ich rozwiązaniu. Niestety, każdy wybiera najczęściej to co jest wygodne, a tych którzy żyją intensywnie, realizując swoje plany podziwiam. Jednak mam nadzieję, że nigdy nie zapomną o umiarze i zajdą czas na odpoczynek.

b)Brak pieniędzy. Trafiłam gdzieś na cytat: "pieniądze zawsze można zarobić, czasu nigdy nie odzyskasz". I racja. Nie odzyskam młodości, nie odzyskamy dzisiaj. Wyznaję zasadę, że głównie liczy się czas który mamy po przebudzeniu do wieczora. A jeśli dzisiaj odmawiamy sobie spełnienia jakiegoś marzenia na rzecz bycia odpowiedzialnym, odkładania na czarną godzinę itp. W życiu jest tak, że niestety nie do końca da się zabezpieczyć przed wypadkami. Tutaj też umiar. Bez wariactw. A fajne spędzanie życia nie zawsze musi być drogie, są takie rzeczy piękne, a całkiem za darmo.

c)Podcinacze skrzydeł/truciciele - czyli ludzie którzy wmawiają nam, że się nie da. Bo im samym się nie chce, nie udało się, bądź są zazdrośni, że mamy na tyle siły żeby próbować.

d)Lenistwo pod różnymi postaciami. Chyba jeszcze nikt nie osiągnął niczego bez pracy. Wiem, że to głupio zabrzmi, ale jedynym sposobem jest polubić pracę, przestać się jej wystrzegać i robić małe kroczki w stronę celu.

2. Wyolbrzymione bariery. 
Czyli, że nie ma warunków, co inny powiedzą, boję się. "Jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz"
(Tutaj zrobię wielki nawias. Tak, wywróciłam się kiedyś dość mocno, tak to prawda, tak potłukłam sobie wszystko najbardziej opinię, tak to o mnie chodzi i tak to było jakieś 3 lata temu. Jeśli to coś wnosi do czyjegoś życia to niech to przywołuje w nieskończoność. Mogę powiedzieć jeszcze wiele, powiem tylko "takie życie". Ja się już nauczyłam misiaczki, jestem już stara i myślałam że nikt o mnie nie pamięta. Jednak jak widać, ciągle żyję  we wspomnieniach xD).
Myślę, że upadając i tak dalej zajdę niż wiecznie stąpając ostrożnie."Niebezpiecznie jest wierzyć, że coś trwa wiecznie"- wiemy, że właściwie mało co tyle trwa. A życie to jedna z tych bardziej szklanych i kruchych spraw.

3. Zmartwienia. 
Każdy jakieś ma. No tak mi się przynajmniej wydaje, może ci z idealnymi insta nie mają zmartwień. Ja też mam. Chociaż mój ig nosi nazwę zadnych_zmartwien, mój hymn to piosenka "Żadnych zmartwień", a motto przewodnie od jakiegoś czasu brzmi: "żadnych zmartwień".
I nie chodzi o to, żeby żyć tak lekko, że nic do nas nie dociera. Tylko żyć tak, żeby martwić się jedynie tym o co warto i kiedy to konieczne. 

Za bardzo w ostatnim czasie starałam się żeby wszystko było tak jak powinno(według mnie). Ale to nie jest metoda. Nie można nad wszystkim zapanować. To, że nie coś nam nie wychodzi trzeba szanować, akceptować i poprawiać. Złe rozwiązanie to już zawsze pierwszy krok w stronę dobrego. Jeśli coś się wali: należy zachować spokój, pozwolić się temu zwalić, a później zabrać się za sprzątanie gruzów.


A teraz. Obecny mróz pomógł mi się uporać z jesienną depresją. Chyba działa trochę jak zimny prysznic. Chaosu nie da się uporządkować. Ale można trochę z niego wyrzucić. Jestem dzisiaj wdzięczna za wspaniały dzień, górską wyprawę która chyba uszkodziła mi nos, czas z rodziną, mnóstwo zabawy, miłą niespodzianką i zimowe rozmowy przy gorącej herbacie.


piątek, 1 stycznia 2016

w nowym roku... + nie ma takiego numeru !!!!


Będę miła, piękna, mądra i zorganizowana oraz przeżyje mnóstwo cudownych przygód i odbędę wiele inspirujących podróży.

Shit. Ciekawe kiedy nasze górnolotne postanowienia zostaną ściśnięte przez rzeczywistość. Przez mroźne poranki które uniemożliwią nam poranny jogging, oraz spowodują kolejne spóźnienie. Nowe odcinki ukochanych seriali przebiją pocenie się na siłowni. Czekolada pokona sałatę w pierwszej rundzie a szkoła/praca zabije plany o tych podróżach. Ciekawe kiedy skromny budżet rozwali marzenia o tym iphonie i michaelu korsie? A kawusia za 15 plnów ze starbucksa zostanie zastąpiona domową rozpuszczalną w obtłuczonym termokubku. Ja tam lubię mój kubek, w dodatku jestem eko. A poza tym w BB nie ma Starbucksa XD


W nowym roku. Postanawiam. Nie robić głupich żartów w poważnych rozmowach. Głupich min w publicznych miejscach. Zjeść gofra w pierwszym tygodniu stycznia. Kontynuować bycie szczęśliwcem nie oglądającym się na opinie innych ludzi (kozak + moja opinia jest dobra, wielu się z nią liczy, więc ja liczę się tylko z nią), wywlekać starych farfocli oraz dać każdemu czystą kartę. Będę słuchać więcej klasyków oraz doskonalić wkurzającą umiejętność wymyślania piosenek-psalmów o otaczającej mnie rzeczywistości, a także praktykować śpiewanie piosenek bez znajomości tekstu. Tak mi dopomóż Bóg !

Życzę wszystkim wszystkiego na co sobie zasłużyli i tego na co sobie zapracują.

Głupio życzyć wszystkim wszystkiego najlepszego, bo może to czytać jakiś morderca albo ktoś zły. Więc po mimo tego, że świat nie jest sprawiedliwy takie życzenia są.

Wszystkim mogę życzyć jedynie możliwości słuchania Taylor Swift.

Postanawiam też liczyć się z wybranymi opiniami, więc wpisy będą dłuższe. Myślę, że jeśli uwolnię więcej moich słów to i tak nic się nie stanie, a ja odniosę wrażenie że moje pisanie jest bardziej produktywne. I przestanę udawać, że nigdy nie ususzyłam żadnego kwiatka oraz nie zbiłam żadnej filiżanki oraz nie rzuciłam w geście złości telefonem.

AAA. Jedna dobra rada dla naiwnych. Miłe słowa też umiem wygłaszać. Za anonimami zawsze zakładamy psycholi i gwałcicieli i morderców. Radzę uważać, bo bycie miłym nie wyklucza wariatów i debili. Świat to niebezpieczne miejsce, nawet Hałcnów, ostatnio miała miejsce próba zabójstwa starszej pani na cmentarzu. Jeśli nie mieszkacie w Hałcnowie to omijajcie tą dzielnice, przynajmniej dopóki złoczyńca nie zostanie pojmany.

Z moich prywatnych przeżyć. Zaczęłam rok od tego, że orange usunęło mi mój numer telefonu :D
Ale dostałam dobrą kawę, i nowy teledysk Taylor.

Mogę się jeszcze długo rozwodzić nad czasem, postanowieniami noworocznymi, podsumowaniem starego roku i sylwestrowym szaleństwem. Ale powiem wam tyle. Każdy z nas budząc się każdego ranka dostaje nowy dzień do wykorzystania. Więc bardziej niż spełniania postanowień noworocznych życzę spełniania postanowień codziennych.

I co najważniejsze : B A W C I E  S I Ę ! ! !

xoxo N.

Baby, like we stood a chance
Two paper airplanes flying, flying…
And I remember thinking