playlist < 3

poniedziałek, 30 listopada 2015

historia o zmartwieniach / Klara chrapie

Nie zawsze możemy nie mieć zmartwień. Nie którzy pomimo tego, że starają się ich nie mieć jednak czasem muszą przyznać, że: "ciężko jest żyć letko". Pomimo tych dwóch sprzecznych filozofii, wielu nerwach, i kombinowaniach myślę, że można starać się za wszelką cenę żyć przyjemnie i miło i nie ma w tym nic złego. Nawet jak jest ciężko trzeba starać się aby było ok. Bo zawsze jakoś tam jest, czasem trzeba nie robić z igłów widłów i cisnąć do przodu przez życie niczym wesoły, żółty buldożer.

Nie będę się martwić, bo wpadnę jeszcze w panikę. Posłucham Justina, obejrzę The Royals albo zrobię herbatę. Whatever.

Ciężko jest być dorosłym, zwłaszcza wtedy, kiedy nie ma już innych opcji. Może z tym lekkim życiem to chodzi o to że czym więcej bierzesz na klatę tym później inne rzeczy już mniej martwią i są mniej ciężkie czyli lżejsze?

Pierdole głupoty. Ale pierdole bo mogę. A zaraz będę udawać inżyniera transportu. Bo mogę.


wtorek, 24 listopada 2015

żadne zmartwienia

Każdy czasem czegoś się boi. Ale strach w większości przypadków jest wyolbrzymiony. A rzeczy straszne na ogól wcale takie nie są. Nie tak bardzo jak się wydają. Trzeba po prostu stawić im czoła. Cały czas do przodu, przecież nie ma innych kierunków.

Dam radę, damy radę. Tak jak to zawsze robimy, razem.








https://www.youtube.com/watch?v=OFZBMPg2y3w

Come along with me and don't be scared
I just wanna set you free
C'mon, c'mon, c'mon
You and me can make it up, be wild
For now, we can stay here for a while
Cause you know, I just wanna see your smile
No matter where you go, know you're not alone

niedziela, 22 listopada 2015

koniec początku i początek końca

Jest taka piosenka "Otwieram wino" Sidney'a Polaka. To tak bardziej radośnie na temat końców. Wszelkiego rodzaju. Zastanawialiście się kiedyś ile końców ma coś, zanim skończy się całkiem?

Czasami jeden. Tak jest najprościej. A kiedy ich więcej?
Kiedy przerabiamy "koniec" kilka razy w miesiącu, albo dokładnie dwa razy do roku?
To męczy nas, rozwala nam to co staramy się poukładać i działa nam na psychikę tak bardzo, że ciężko nam znosić codzienność.
Wiadomo jak to jest obiecywać sobie, że to już koniec. Nie będę do tego wracać, więcej nie napiszę, nie będę o tym myśleć, nie zadzwonię, więcej tego nie zrobię.
Najczęściej to nie jest dla nas dobre, wiemy o tym a po raz kolejny wchodzimy do tej samej rzeki.
Osobiście wyznaję zasadę, że tak za bardzo to nie ma ani dobrych ani złych rzeczy. Wszystko jest po coś, wszystko jest do przeżycia, ale co najważniejsze wszystko się kończy. I myślę, że do rzeki w różnych wypadkach trzeba wejść określoną ilość razy w konkretnej sytuacji. W końcu kiedyś będzie ten ostatni raz. Ciężko się z czegoś uwolnić zwłaszcza jeśli wcale nie chcemy w głębi serca tego zrobić. Myślę, że można uwalniać się samemu jeśli ma się na to siłę. A jak nie... czas pokaże. Czas kończy i weryfikuje, i ile nie można pozostawić swojego życia samemu sobie to pewne kwestie po prostu dzisiaj są nie do rozwiązania, ale za rok, może za dwa.

I nie ma co się szarpać z samym sobą bo to zawsze jest i wygrana i przegrana.
A bezsilność. Nie jest komfortowa. Ale czasem to jedyne co mamy. A czas zawsze oszczędza prawdziwe rzeczy. Anything else turns into dust.
Póki żyjemy to można jeszcze wiele nawyprawiać, a życie już tyle razy zaskoczyło mnie tak bardzo, że chyba niewiele rzeczy mnie zdziwi, chociaż zobaczymy <3

wtorek, 17 listopada 2015

I'll show you

Myślę, że ludzie są często zbyt ograniczeni. Ogranicza nas czas którym nie umiemy dobrze gospodarować, strach przed rzeczami których pragniemy, ale są poza strefą komfortu, pieniądze których ciągle mamy za mało, rzeczy które chcielibyśmy mieć, prace zabierającą z naszego życia radość, własne lenistwo, brak wewnętrznej energii, przez niemiłych ludzi w naszym otoczeniu. Zamiast wyrwać się z tego co podcina nam skrzydła tkwimy w tym przez niesłuszną myśl, że tak po prostu musi być, że nam się nic lepszego nie przytrafi. 

A wszystko to daje nam nieszczęśliwe życie. Szkoda. Bo w życiu jedne co warto robić to co nas uszczęśliwia. Powinniśmy przestać robić rzeczy przez które czujemy się źle. Nie chcesz chodzić na siłownie? Nie lubisz swojej pracy? Nie chodź na tą pieprzoną siłownie, zmień prace. 
Łatwo się mówi, ciężej zrobić. Wiem.

Każdy powinnien być świadomy, że jeśli jest Ci z czymś cholernie źle, to nie będzie Ci lepiej dopóki to nie zniknie. I nie warto tracić czas na zmuszanie się do takich rzeczy, chyba że chcemy się przyzwyczaić do bycia nieszczęśliwym.

Takie masz życie a nie inne. Sam sobie je produkujesz. Warto czasem zrobić coś dla siebie, coś dobrego. Nie zastanawiać się nad analizą wpływu na otoczenie. 



poniedziałek, 9 listopada 2015

Elvis i lecimy z tematem

Czyli o tym, że najczęściej Elvis sprzyja mi w przemeblowaniu. Nieustannie przesuwam te meble po moim pokoju i zastanawiam się nad jednym. Czy w końcu znajdę dla każdego odpowiednie miejsce?
Myślę, że tak długo też cudujemy ze swoim życiem dopóki nie poczujemy, że wszystko jest tak jak powinno, na swoim miejscu. 

Każdy żyje jak chce, i robi to co chce, to co go uszczęśliwia. I ni jak nam to oceniać. Wiem jak ciężko jest czasem tego nie robić, jak ciężko dawać ludziom czystą kartę, bez żadnych uprzedzeń. Ciężko jest też z tą zazdrością. Do której tak często nie możemy się przyznać. Lepiej kogoś wyśmiać, niż powiedzieć samemu sobie, że sami byśmy chcieli być na jego miejscu. Prościej naopowiadać złych rzeczy, niż samemu ruszyć dupę w kierunku czegoś wartościowego.



Idę wieszać pranie z kumplem Elvisem.

czwartek, 5 listopada 2015

#hasztag

Jesienne wieczory, czyli jeden dzień relaksu w wersji alone. Nigdzie nie biegniemy, chyba że do kuchni zrobić zieloną herbatę. Odpalamy świeczki, delektujemy się chałwą i wpadamy na durny pomysł wejścia na fb.

A na facebooku czeka na nas ogrom szajsu. Nie wiem jak inaczej to nazwać. Ludzie żyją tak w dzisiejszych czasach, tak fajsbujowo, snapczatowo, instagramowo. Szczerze sama nie wiem po co na to patrze, ale dzisiaj się łapię na tym, że też należę do tej masy, a nie koniecznie chce. Wszystko jest byle jakie albo w kosmos lansiarskie. Jakieś takie nienaturalne, jak te dziubki na zdjęciach i sztuczne jak choinki z plastiku. Jakoś mi tak to wszystko obok mnie średnio pasuje. 
Ale przecież. Mam swój świat, i swoje kredki i pozdrawiam serdecznie :D

Spanie.
Żadnych zmartwień.


wtorek, 3 listopada 2015

ogłoszenia parafialne xoxo

Któryś dzień z rzędu zabieram się za posta. Kolejny dzień w którym brakuje mi czasu, i wybieram pisanie ponad prasowanie. Trudno, można przecież chodzić w niewyprasowanych koszulkach.
Na dzisiaj nie mam konkretnego tematu, za wiele się wszystkiego nazbierało, przez ten cały czas.
Chyba standardowo zapodam jakiś zbitek przemyśleń.

Lubię jesień, szczególnie listopad. Listopad jest najbardziej mój z całego roku. Wszystkich Świętych, Zaduszki, Święto Niepodległości. Niska temperatura pozwalająca na trzeźwość umysłu. Chyba dlatego mamy tyle jesiennych depresji, od tych przemyśleń które zaczynają nas trapić po beztroskich wakacjach. Jesień to ten czas, który zaczyna zabijać to co nie jest w stanie przetrwać niskich temperatur. I czas wielu wypadków drogowych, więc drodzy kierowcy uważajcie na siebie i ostrożnie.

Myślę, że ile ludzi, tyle opinii na nasz temat. Nie jesteśmy spokojni i szczęśliwi dopóki nie akceptujemy samego siebie. Tak długo jak nie kochamy tego kim jesteśmy, z krzywymi nogami, nieładną przeszłością, parszywym charakterem, przeprostem łokci itp. tak długo nie będziemy szczęśliwi z nikim innym.

Nie wiem czy życie faktycznie jest takie skomplikowane, czy tylko tak się nam wydaje.

Mam taką zasadę, że nie mówię nigdy "żegnaj".
Życie mnie nauczyło, że nigdy nie wiesz na jakim etapie i w jakim momencie i gdzie możesz spotkać kogoś kogo pożegnałeś. Ja po prostu nie wierzę w pożegnania, bo kiedyś znów się spotkamy. Za rok, za dwa, za tydzień albo w innym życiu, innym świecie. Nie ma żegnaj na zawsze. Jest tylko "do zobaczenia".

Każdy ma kogoś kto odszedł. W ten, czy inny sposób. Kogoś za kimś tęskni i nie przestanie. Mimo, że tych ludzi nie ma już w naszych życiach są ciągle obecni w naszych wspomnieniach, w rozmowach, na zdjęciach. Tak długo jak o nich pamiętamy.
Nie powinniśmy starać się zapominać o tym co było. Powinniśmy próbować z tym żyć.



Czas iść prasować.